Polska. Kraj kwitnącej cebuli. To właśnie tutaj, na dalekim wschodzie (lub jak kto woli: na Dalekim Wschodzie), powstało miejsce, w którym każdy z nas choć na chwilę może stać się piekarzem. I to nie byle jakim, bo wypiekającym legendarny produkt regionalny Lubelszczyzny. Chodźcie z nami, wspólnie sięgniemy do tradycji i przygotujemy najbardziej polski 😉 przysmak: cebularza.
Wschód Polski jest piękny! Zobaczcie najlepsze atrakcje Lublina i okolic.
Cebularz – co to?
Dla nas cebularz to smakowity pszenny placuszek pokryty grubiutką “pierzynką” z cebulowo-makowego farszu. Taką poetycką definicję stworzyliśmy sobie na potrzeby Travel-Mates. Tak naprawdę jednak przy definiowaniu produktów regionalnych trzeba się twardo trzymać ustalonej formułki opisującej wygląd i recepturę danego dania. Prawdziwy cebularz musi więc mieć okrągły kształt i 15-20 centymetrów średnicy. Placek ma być zrobiony z mąki pszennej, drożdży i soli, a farsz na wierzchu z pokrojonej w kostkę cebuli wymieszanej z makiem oraz oleju. Żadnych ulepszaczy, konserwantów czy udziwnień (glutaminianowi sodu mówimy stanowcze nie!). Konsystencja musi być stała, barwa – złocista, zapach – swoisty, a smak – (wiadomo) iście cebulowy. Krótko mówiąc: palce lizać.
Regionalne Muzeum Cebularza w Lublinie – zdjęcia
Spoiler alert! Teorię mamy za sobą, pora na praktykę, czyli warsztaty z wypiekania cebularza. Opowiemy Wam teraz krok po kroku, jak wygląda wizyta w muzeum. Jeśli nie chcecie sobie psuć niespodzianki, przejdźcie od razu do sekcji “bilety”.
Kiedy otwieracie salę wykładowo-warsztatową w lublińskim Muzeum Cebularza już od wejścia uderza Was intensywny zapach przyjemny aromat najpopularniejszego polskiego warzywa. Wszystkie atrakcje odbywają się w tym jednym przestronnym pomieszczeniu. Jego centralnym punktem jest duży drewniany stół, przy którym “dzieją się rzeczy”. Na początek dwóch prowadzących “Piekarzy-Animatorów” opowiada co nieco o cebularzu. Jest trochę prawdziwej historii, a trochę bajkowej legendy. Tej drugiej nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, więc naprawdę nas zaciekawiła. A nawet rozgrzała serduszka, bo zawierała krótki wątek miłosny.
Wciąż jednak najbardziej czekaliśmy na zajęcia praktyczne. W końcu nawet najbardziej romantyczna opowieść nie zapełni pustego brzuszka. Dlatego też było nam na rękę, że część teoretyczna trwała stosunkowo krótko. W pewnym momencie Panowie Prowadzący kazali wszystkim zakasać rękawy i poprosili na środek jednego chętnego śmiałka. Bo wiecie, żywe muzeum to nie są “Milionerzy”. Tu publiczność bierze aktywny udział w tworzeniu “eksponatu końcowego”, a nie tylko oklaskuje jednego uczestnika.
Nie będziecie pewnie zdziwieni, kiedy powiemy Wam, że pierwszy śmiałek znalazł się w Ekipie Travel-Mates, prawda? Drugi zresztą też. 😀 I tak oto – wespół z innymi gośćmi Regionalnego Muzeum Cebularza – zmieliliśmy, przesialiśmy, posiekaliśmy, rozmąciliśmy, zmieszaliśmy, połączyliśmy i wyrobiliśmy wszystkie składniki. Nie było łatwo, ale całą grupą daliśmy radę. Poszło niebyt szybko, ale sprawnie. A nawet zabawnie, bo – powiemy Wam w tajemnicy – Panowie Prowadzący trochę nas wszystkich psikusowali.
Druga połowa warsztatów polegała na działaniach indywidualnych. Każdy z uczestników otrzymał swoją miniporcję świeżego ciasta. Najpierw trzeba było je odpowiednio rozwałkować (tak, aby nie było ani za cienkie, ani za grube), a następnie – udekorować pachnącą cebulowo-makową masą. Posiadacze dużych dłoni mogli mieć pewne trudności z wykonaniem zadania. Zarówno wałki do ciasta, jak i patyczki do farszu były bardzo małych rozmiarów. Na koniec wszyscy zwrócili Panom Prowadzącym swoje surowe cebularze do upieczenia.
Cóż, nie da się ukryć, że nasze smakowite dzieła wyglądały apetycznie, ale ktoś tutaj ewidentnie za długo potrzymał je w piecu. Okazuje się jednak, że w Regionalnym Muzeum Cebularza nawet spalenizna smakuje świetnie. Gorący placuszek skradł nasze podniebienia cebulowymi nutami. Oczywiście skonsumowaliśmy go na miejscu, nie mogliśmy się powstrzymać. Na pamiątkę kupiliśmy jeszcze po jednym prawdziwym cebularzu do domu. Okrągłym, złocistym, chrupiącym, o średnicy między 15 a 20 centymetrów – tak jak definicja nakazuje. 🙂 Pycha!
Muzeum Cebularza w Lublinie – bilety
Ceny biletów do Regionalnego Muzeum Cebularza w Lublinie przedstawiają się następująco:
- bilet normalny – 31 złotych.
- bilet ulgowy (uczniowie, studenci do 26 r.ż., emeryci, posiadacze Ogólnopolskiej Karty Seniora) – 29 złotych.
- dzieci poniżej 3 roku życia wchodzą za darmo.
- bilet na pokaz w języku angielskim (należy ustalić termin z wyprzedzeniem) – 35 złotych.
Regionalne Muzeum Cebularza Lublin – godziny otwarcia
Regionalne Muzeum Cebularza w Lublinie czeka na Was codziennie – od poniedziałku do niedzieli.
- W okresie wakacyjnym pokazy indywidualne są dostępne w godzinach: 12:30, 14:30, 16:00 (zalecana rezerwacja).
- Poza okresem wakacyjnym zwiedzanie dla gości indywidualnych jest dostępne:
- od poniedziałku do piątku o 9:30, 11:00, 12:30, 14:30, 16:00 (wymagana rezerwacja).
- w soboty i niedziele o 12:30, 14:30, 16:00 (zalecana rezerwacja).
- Zwiedzanie dla grup zorganizowanych jest dostępne: od poniedziałku do niedzieli o 9:30, 11:00, 12:30, 14:30, 16:00 (wymagana rezerwacja).
Rezerwacji należy dokonać telefonicznie (690 199 160, 697 146 114) lub mailowo (muzeumcebularza@gmail.com).
Muzeum Cebularza Lublin – czas zwiedzania
Na wizytę w Regionalnym Muzeum Cebularza zarezerwujcie sobie około godziny.
Regionalne Muzeum Cebularza w Lublinie – dojazd
Regionalne Muzeum Cebularza znajduje się przy ul. Rybnej 9 w Lublinie.
- Tradycyjnie zachęcamy do ekologicznych wycieczek pieszych i rowerowych – muzeum znajduje się w samym centrum Lublina, 3 minuty pieszo od Rynku Starego Miasta.
- Jeśli chcecie skorzystać z komunikacji miejskiej, najbliżej muzeum znajduje się przystanek Brama Krakowska, nieco dalej – Szewska.
- Informacja dla przyjeżdżających samochodami: w centrum Lublina możecie skorzystać z parkingów miejskich. W weekendy są one bezpłatne, opłaty obowiązują w dni powszednie w godzinach 8:00-18:00.
Muzeum Cebularza w Lublinie – ciekawostki i wskazówki
- Okazuje się, że cebularz to prawdziwy królewski przysmak – a przynajmniej tak głosi pewna legenda, której rąbka Wam uchylimy. Według niej autorką przepisu na lubelski smakołyk jest niejaka Esterka. Młoda i (ponoć niezwykle) urodziwa Żydówka miała okazję gościć w swych progach samego króla Kazimierza Wielkiego wracającego z polowania. Nie była przygotowana na niczyje odwiedziny, więc w pośpiechu przygotowała ciepły poczęstunek z tego, co akurat miała w spiżarni – czyli składników dzisiejszego cebularza. Władca tak zasmakował w kuchni Esterki, że nie skończyło się na jednej wizycie w jej skromnych progach. Mówi się, że łączyła ich relacja nie tylko kulinarna, ale też romantyczna. W końcu przez żołądek do serca!
- My trafiliśmy na warsztaty z udziałem dwóch Panów Piekarzy, ale pewne poszlaki (strona internetowa muzeum oraz zdjęcia w Internecie) wskazują na to, że rolę prowadzących może także odgrywać para mieszana: jedna Esterka i jeden Pan Piekarz. Ciekawe, jak będzie w Waszym przypadku.
- Czy wiecie, że mianem “cebularza” określano nie tylko lubelski przysmak, ale także sprzedawcę cebuli, posiadacza wyjątkowo dużych oczu albo pospolitego skąpca?
- Regionalne Muzeum Cebularza powstało w lipcu 2017 roku i na ten moment (marzec 2024) jest jedynym żywym muzeum w Lublinie.
- W 2007 roku cebularz został wpisany na listę produktów tradycyjnych w kategorii “Wyroby piekarnicze i cukiernicze” w województwie lubelskim. Przysmak posiada Chronione Oznaczenie Geograficzne.
Regionalne Muzeum Cebularza Lublin – opinie
- Patrix – 7/10. To żywe muzeum, które pozwoli poznać Wam historię (a może bardziej legendę?) polskiego przysmaku – cebularza. W tym muzeum nie ma eksponatów – skupia się ono na opowiadaniu, wspomnianej wcześniej legendy. Jest bardzo śmiesznie. Dystans do siebie jest jak najbardziej zalecany. Świetnie sprawdzi się na wycieczkę z dziećmi – jest magiczne zarówno dla tych dużych, jak i małych. Mały minus za to, że dało się odczuć, że Panom Prowadzącym pokaz się już trochę nie chciało i było czuć, że chcą już skończyć pracę i iść do domku.
- Wiolczix – 9/10. Widzę tutaj silną inspirację Rogalowym Muzeum Poznania (Muzeum Cebularza powstało później, więc jeśli inspiracja była, to wiadomo od kogo pochodziła). Niemniej jednak zarówno prowadzony wykład, jak i warsztaty z wypiekania “skarbu Lubelszczyzny” są bardzo ciekawe, przyjemne i zabawne. Żywe muzea to zupełnie inny wymiar poznawania świata niż oglądanie eksponatów przez przeszklone gabloty. Uwielbiam to! Choć nie jestem dobrą kucharką, to udało mi się samodzielnie zrobić całkiem niezłe “cebulowe ciacho”. Odejmuję punkcik za przypalenie naszych cebularzy przez Pana Prowadzącego. 😉
Muzeum Cebularza Lublin – najczęściej zadawane pytania
Z jakiego miasta jest cebularz? Gdzie są cebularze?
Cebularz, czyli pszenny placek z cebulą i makiem, jest tradycyjnym produktem dla Lubelszczyzny. To jeden z najpopularniejszych wyrobów spożywczych w tym regionie. Wypiek wywodzi się z kuchni żydowskiej, a kupić go można w całej Polsce. (Choć, rzecz jasna, najsmaczniejszy będzie ten zrobiony, kupiony i zjedzony w Lublinie.)
Kto wymyślił cebularze?
Cebularze “historycznie” wywodzą się z kuchni żydowskiej. Ich pochodzenie owiane jest pewną legendą. Opowiada ona o tym, że pierwszego cebularza przyrządziła młoda Żydówka, Esterka, której przyszło gościć w swoim domu króla Kazimierza Wielkiego wracającego z polowania. Ile w tym prawdy? Nie wiadomo.
Jakie ciasto na cebularze?
Cebularz lubelski od 2007 roku jest wpisany na listę produktów tradycyjnych, co oznacza, że jego skład i receptura są ściśle określone. “Zgodny z procedurami” wypiek musi być przyrządzony z mąki pszennej i drożdży.
Gdzie kupić cebularza w Lublinie?
Portal lubelski.pl opublikował ranking miejsc, w których można zakupić najlepsze cebularze w mieście. Na miejscu 3. uplasował się Piekarnia Mielnik. 2. w rankingu była Piekarnia Kuźmiuk. Zwycięzcą okazała się Piekarnia-Cukiernia Marcin Orlikowski. My swoje wypieki zakupiliśmy w Regionalnym Muzeum Cebularza i okazały się być naprawdę dobrej jakości.
Regionalne Muzeum Cebularza w Lublinie – mapa
Regionalne Muzeum Cebularza znajduje się na Starym Mieście w Lublinie.