“My, Słowianie, wiemy jak, nasze na nas działa” – pamiętacie słynny hit duetu Cleo / Donatan? Ten o swojskiej śmietanie oraz rumianym chlebie z dziewczynami namiętnie ubijającymi masło w teledysku? Pozazdrościliśmy im i pojechaliśmy poczuć “słowiański zew” do Chlebowej Chaty w Górkach Małych koło Brennej.
W województwie śląskim czeka na Was masa atrakcji. Musicie koniecznie je zobaczyć!
Chlebowa Chata – zdjęcia
Chlebowa Chata to taki prawdziwy dom ze starych filmów. Kiedy przekraczamy jej próg, zewsząd otacza nas drewno, a podłoga zaczyna lekko skrzypieć. Siadamy w pobliżu dużego kaflowego pieca z blachą. W czasach naszych babć i dziadków był niekwestionowanym sercem domu. Dawał ciepło i jedzenie, a nawet miejsce do spania na zapiecku.
Nasz “wypasiony pokaz” rozpoczyna się od opowieści Pani Przewodniczki o tym, jak wyglądało życie naszych przodków na wsi. Okazuje się, że było o wiele skromniejsze niż teraz. W jednej izbie mieszkało kilka – a nawet kilkanaście – osób. O energii elektrycznej czy bieżącej wodzie nawet nie marzyli. Posiłki były skromne, mało urozmaicone, a przede wszystkim własnoręcznie przygotowywane z tego, co dała natura.
Jak łatwo się domyślić, higiena osobista nie stała na najwyższym poziomie. Wodę czerpano ze studni, więc jej ilość “na osobę” była mocno ograniczona. (Nie)Codziennej Kąpieli zażywano w “ekskluzywnej” imitacji wanny, w pozycji półsiedzącej, a za prysznic służył często dzban napełniony wodą. Posiadaczki długich włosów potrzebowały asystentek, żeby porządnie je umyć.
Abyście bardziej docenili luksus posiadania bieżącej wody, dodamy tylko, że w tej samej wodzie kąpała się cała rodzina. Obowiązywała zasada od najmłodszego do najstarszego lub… od najczystszego do najbrudniejszego. To podobno w tamtych czasach narodziło się powiedzenie “Częste mycie skraca życie”. Podobnie jak: “Myj się zimną wodą, będziesz piękną i młodą”.
Od dbania o higienę znacznie istotniejsza była kwestia pożywienia. Mąkę można było produkować w domowych warunkach, wystarczyło tylko mieć ziarna, żarna i… sporo siły w rękach. Te pierwsze pozyskiwano z czterech najpopularniejszych polskich zbóż: pszenicy, żyta, jęczmienia lub owsa. W Chlebowej Chacie nauczycie się je rozpoznawać.
Żarna z kolei należały do podstawowego wyposażenia gospodarstwa domowego. Tworzyły je dwa położone na sobie kamienie o okrągłym kształcie, z których górny był ruchomy względem dolnego. Osoba, która mieliła mąkę, musiała się mocno napracować, żeby uzyskać ilość mąki wystarczająca do upieczenia chleba dla całej rodziny. W takich chwilach jeszcze bardziej doceniamy sklepy i piekarnie.
Gdy już dowiedzieliśmy się, jak krok po kroku wygląda droga “od ziarenka do bochenka”, przyszła pora na kolejne aktywności. Oprócz zboża, istotną rolę w diecie naszych przodków odgrywał wszelkiego rodzaju nabiał. Nie bez powodu mówiło się, że kto ma krowę w gospodarstwie, ten nie musi się obawiać głodu.
Z mleka można było przecież zrobić śmietanę, masło, maślankę czy ser. Wymagało to oczywiście odpowiednich umiejętności, narzędzi oraz chęci. Na szczęście w Chlebowej Chacie znajdziecie cierpliwych nauczycieli oraz odpowiednie przyrządy. Reszta zależy od Was. Pierwsza misja: oddzielić masło od śmietany za pomocą wirówki.
To zadanie nie było zbyt skomplikowane. Dla jednej niewprawionej osoby mogłoby okazać się trudne, ale postawiliśmy na pracę zespołową i wspólnymi siłami się udało – wystarczyło tylko utrzymywać odpowiednie tempo kręcenia korbą, by w jednym z garnków zebrała się bardzo gęsta, tłusta ciecz. Kolejny etap: ręczne ubijanie masła.
Na początek śmietana zawędrowała do wysokiego, drewnianego naczynia zwanego maselnicą (lub maślniczką, bijanką czy też kierznią). Następnie “my, Słowanie” mogliśmy zabrać się za ubijanie. Rytmicznie wykonywane ruchy “góra-dół” sprawiały, że ciecz stawała się coraz gęstsza. Aż wreszcie pod bijakiem dało się wyczuć twardą kostkę. Mamy to!
Tak przygotowane masło należało jeszcze oddzielić w misce od “produktu ubocznego”, czyli maślanki. Nie musimy chyba dodawać, że w Chlebowej Chacie, tak jak w dawnym gospodarstwie, nic się nie marnuje? Maślanka została oczywiście rozlana do szklanek i rozdana do degustacji. Smakowała zupełnie inaczej niż ta ze sklepowej półki.
Mamy już masło i chleb. Pora rozpocząć wyrób jeszcze jednego wiejskiego smakołyku bogatego w wartości odżywcze, czyli białego sera. Tym razem potrzebujemy sporej ilości zsiadłego mleka i sitka, za które może posłużyć zwykła gaza czy specjalny płócienny rękaw. Przepis na ser okazuje się być równie prosty, co na poprzednie produkty.
Na początek zsiadłe mleko wlewamy do trójkątnej gazy. “Części stałe” zostają w środku, a ciecz wydostaje się na zewnątrz przez specjalne otwory. Moglibyśmy taki “rożek” zawiesić na kilka godzin nad innym naczyniem, aby cała serwatka swobodnie spłynęła. Znacznie szybciej jednak odcisnąć ser w specjalnej prasie. I voilà – kolejne szybkie, proste oraz pożywne danie gotowe.
W warsztatach w Chlebowej Chacie idzie się naprawdę ostro napracować. Babcie i dziadkowie tracili sporo energii, zanim na stole pojawiło się jedzenie. Zaczynamy się nawet zastanawiać, czy w czasie przygotowań nie spalali więcej kalorii niż pozyskiwali w trakcie jedzenia. Z rozmyślań wyrywa nas zaproszenie na zasłużoną degustację.
I tutaj czeka kolejna niespodzianka! Kto chce jeść, musi najpierw własnoręcznie uformować swój podpłomyk. Oczywiście jest to dziecinnie proste, o czym doskonale świadczą widoczne na zdjęciu “łapki” małych piekarzy. Ciasto wyrabia i porcjuje Pani Prowadząca, do nas należy tylko rozciągnięcie, przyozdobienie oraz doprawienie podpłomyka.
Gotowe placuszki przy pomocy szerokiej, drewnianej łopaty wędrują do rozgrzanego do czerwoności pieca. Takiego prawdziwego pieca, jakiego już chyba nikt nie buduje w swoim domu. Po zaledwie kilku minutach spędzonych w wysokiej temperaturze, gorące podpłomyki trafiają na nasze talerze.
Zanim opowiemy Wam o degustacji, pora jeszcze ogłosić zwycięzcę naszego prywatnego konkursu na najpiękniejszego placuszka Chlebowej Chaty. Jednoosobowe jury (Patryk) orzekło, że tytuł należy się Wiolczi. Postawiła ona na wypiek w kształcie serca, którego brzegi udekorowała ziarenkami maku. Udało jej się też sprawić, że placuszek wypełnił się powietrzem, przypominając miękką podusię. Brawo!
Dzieło smakowało wyśmienicie! A skoro już o smakowaniu mowa – nareszcie przyszła pora na wielką ucztę po staropolsku. Oprócz gorących podpłomyków na stole pojawił się żytni chlebek, świeże masełko, miodek prosto od pszczółek oraz domowy serek w kostkach. A dla nie-wegetarian – swojski smalec.
Wierzcie lub nie, ale takimi smakołykami można zajadać się bez końca. Prosty skład i brak konserwantów to w dobie przetworzonej żywności raj dla kubków smakowych. Kiedy doda się jeszcze do tego serwowaną na zielonych szkołach czy koloniach kawę zbożową z mlekiem i cukrem, powstaje prawdziwy wspomnień czar!
Z pełnymi brzuchami udajemy się na kolejną część wypasionych warsztatów. Temat: życie pszczół oraz produkcja miodu. Pani Prowadząca tonem wróżki z bajek Disneya opowiedziała nam o tym, jak wygląda wnętrze ula, jakie zależności w nim panują i – rzecz jasna – skąd się bierze miodek. Było też sporo praktycznych porad i wskazówek.
Ostatni punkt wycieczki to wizyta w pomieszczeniach gospodarczych, gdzie czekały na nas narzędzia oraz maszyny rolnicze. Widzieliście na żywo sierp, pług, brony albo siewnik? W Chlebowej Chacie będziecie mieć taką możliwość. No i przekonacie się na własne oczy, co oznacza powiedzenie “proste jak budowa cepa”.
Wycieczkę kończymy atrakcjami dla fanów motoryzacji – a właściwie historii motoryzacji. W “Chlebowym” garażu zasiądziecie w ekskluzywnej, zadaszonej bryczce, przeznaczonej dla bogatych mieszkańców wsi. A kto nigdy wcześniej nie pozował za kierownicą traktora, tutaj będzie miał swoje pięć minut.
Moglibyśmy Wam opowiadać o Chlebowej Chacie dużo więcej i dodać jeszcze pewnie ze sto zdjęć. Nic jednak nie odda niepowtarzalnego, sielskiego klimatu panującego w tym miejscu. Takiego, który trzeba po prostu poczuć na własnej skórze. To kiedy wybieracie się na wycieczkę do Górek Wielkich?
Chlebowa Chata – cennik i bilety
Pokazy w Chlebowej Chacie odbywają się w dwóch wersjach:
- standardowej – bilet normalny kosztuje 50 zł, a bilet ulgowy – 45 zł.
- wypasionej – bilet normalny kosztuje 68 zł, a bilet ulgowy – 65 zł.
Chlebowa Chata – godziny otwarcia
Chlebowa Chata to miejsce tak niezwykłe, że nie ma tutaj nawet regularnych godzin otwarcia. Atrakcja jest czynna od poniedziałku do soboty (w niedziele tylko dla dużych grup, które nie mogą przyjechać w innym terminie). Aby umówić się na pokaz, należy po prostu dzwonić i pytać o datę pod następującymi numerami telefonów: +48 664-345-019 lub +48 33 853-96-30.
Chlebowa Chata – czas zwiedzania i trwania warsztatów
Pokaz w wersji standardowej trwa około 2 godziny, a w wersji wypasionej około 2,5 – 3 godziny.
Chlebowa Chata – dojazd
Chlebowa Chata znajduje się przy ul. Breńskiej 113 w miejscowości Górki Małe.
- Pieszo/rower. Tradycyjnie zachęcamy do ekologicznych wycieczek pieszych i rowerowych. Najbliższe większe miejscowości w okolicy to: Brenna, Skoczów i Ustroń. Spacer z każdej z nich zajmie Wam niespełna 2 godziny, a jazda jednośladem – około 30 minut.
- Autobus. Według naszej najlepszej wiedzy, do Górek Wielkich dojeżdża autobus podmiejski z Bielska-Białej oraz lokalny przewoźnik WISPOL. My nie korzystaliśmy, więc musicie sprawdzić rozkład jazdy na własną rękę. Weźcie też pod uwagę, że dojście z przystanku autobusowego do Chlebowej Chaty może Wam zająć przynajmniej kilkanaście minut.
- Pociąg. Jeśli wybierzecie się tutaj pociągiem, wysiądźcie na stacji Skoczów, Skoczów Bajerki, Skoczów Bładnice lub Ustroń. Pamiętajcie, że Chlebową Chatę dzieli od nich dystans 7-9 kilometrów.
- Samochód. Chlebowa Chata dysponuje własnym, bezpłatnym, niestrzeżonym parkingiem (miejsca postojowe znajdziecie bezpośrednio przed wejściem do atrakcji).
Chlebowa Chata – ciekawostki i wskazówki
- Chlebowa Chata to “prywatny biznes” państwa Jadwigi i Mariana Dudysów. Atrakcja znalazła się na liście Hitów Turystyki Wiejskiej, należy do Ogólnopolskiej Sieci Zagród Edukacyjnych, a także otrzymała Nagroda Księdza Leopolda Jana Szersznika w kategorii ochrony dziedzictwa kulturowego.
- Tak jak wyżej wspomnieliśmy, pokazy dla gości indywidualnych odbywają się w wersji standardowej i wypasionej. Ale Chlebowa Chata ma także w swojej ofercie możliwość rozpalenia ogniska, skosztowania smakołyków kuchni śląskiej, a także zorganizowania imprez firmowych. Wystarczy zadzwonić i spytać o wycenę.
- Podczas wycieczki Prowadzący “sprzedadzą” Wam sporo praktycznych porad, które przydadzą się w życiu codziennym. Patryk zapamiętał, że miód jest najczęściej podrabianym produktem spożywczym, a Wiolczi, że wcale nie trzeba bać się użądlenia pszczoły (pod warunkiem, że nie macie uczulenia).
- Mówi się, że określenie WC to skrót angielskiego zwrotu “water closet”, oznaczającego muszlę klozetową. Naszym zdaniem prawda leży gdzie indziej. WC na bank pochodzi od staropolskiego “WyChodka”. #TryChangeMyMind
Chlebowa Chata – opinie
- Patrix – 10/10. Dla mnie możliwość samodzielnego ubicia masła oraz przygotowania sera była bardzo ciekawym przeżyciem. Nie spodziewałem się, że jest to takie proste 😉 Smak świeżo przygotowanych produktów to istne “niebo w gębie”. Osoby prowadzącej warsztaty potrafią zaciekawić i wciągnąć do zabawy zarówno dzieci, jak i dorosłych. Ta wizyta była dla mnie niezwykle odświeżająca.
- Wiolczix – 10/10. Warsztaty w Chlebowej Chacie są wspaniałe. Właściciele perfekcyjnie zaaranżowali całe gospodarstwo. Zadbano tu o każdy szczegół, tworząc klimat dawnej wsi. Dokładnie nie liczyłam, ale zgromadzili tutaj setki (jeśli nie tysiące) eksponatów. Prawdziwe miejsce z duszą – i to nie tylko taką ze starego żelazka. Wycieczka do Chlebowej Chaty to jak podróż wehikułem czasu do innego świata. A w moim przypadku do świata najlepszej na świecie “babki Antośki”, która przeżyła ponad sto lat i do późnej starości robiła w maselniczce masło z mleka od krowy (elektrycznej, ale jednak), a ser biały produkowała w materiałowej, sterylnej gazie w spiżarni. Ja wyszłam ze wsi, ale wieś ze mnie nigdy – i czuję się w takich rustykalnych warunkach fantastycznie! Chlebową Chatę polecam na maksa, szczególnie z dzieciakami. Na wielką pochwałę zasługuje duże zaangażowanie, świetny humor i pozytywna energia prowadzących poszczególne warsztaty. Czuć, że tutaj ludziom chce się przyjmować gości, a praca to dla nich przyjemność. Brawo!
Chlebowa Chata – najczęściej zadawane pytania
Chlebowa Chata – jakie atrakcje?
Chlebowa Chata to miejsce pełne atrakcji, których nie znajdziecie w żadnym mieście. Czekają tutaj na Was ciekawe opowieści o życiu oraz zwyczajach mieszkańców dawnej wsi, a także o pszczołach i produkcji miodu. Będziecie mieli okazje zobaczyć całe mnóstwo przedmiotów codziennego użytku, których używali Wasi dziadkowie czy pradziadkowie. Największą frajdę sprawiają jednak aktywności: mielenie ziarna, ubijanie masła, robienie sera białego, pieczenie podpłomyków. Oczywiście nikt nie pracuje tutaj za darmo. W cenie biletu czeka Was wielka degustacja. Do spróbowania: żytni chleb, gorące podpłomyki, świeża maślanka, masło własnej roboty, kawa zbożowa z mlekiem, biały ser w kostkach, wiejski smalec z ziołami i słodziutki miód.
Chlebowa Chata – atrakcje dla dzieci?
Wizyta w Chlebowej Chacie sprawi ogromną radość nie tylko dorosłym, ale i dzieciom. To jeden z najlepszych pomysłów na wycieczkę szkolną i rodzinną. Na naszym pokazie było naprawdę sporo dzieciaków, bardzo aktywnych, którym niewiarygodną radość sprawiało wskakiwanie do blaszanej “wanny”, mielenie ziarna na mąkę, ubijanie masła czy wypiekanie podpłomyków. Choć w Chlebowej Chacie nie ma pizzy, frytek ani chipsów, mali goście pałaszują wszystkie smakołyki, które znajdują się na stole. Serio! No bo komu nie smakowałby gorący, własnoręcznie uformowany i ozdobiony makiem podpłomyk? A do tego posmarowany świeżo ubitym masłem, polany słodkim miodem albo ozdobiony kostkami z sera, który powstał na oczach dzieciaków? Najmłodsi z zaciekawieniem słuchali również opowieści o życiu pszczół, a na koniec oglądali maszyny rolnicze oraz wskakiwali do pojazdów pamiętających czasy ich dziadków. Rewelacja!
Ile kosztuje wejście do Chlebowej Chaty?
Cena wejściówki do Chlebowej Chaty zależy od wybranej wersji warsztatów. Bilet ulgowy na pokaz standardowy kosztuje 45 zł, a normalny 50 zł. Jeśli wybierzecie wersję wypasioną zapłacicie od 65 zł (ulgowy) do 68 zł (normalny).
Chlebowa Chata – czy warto?
Chlebowa Chata to miejsce, do którego nie tylko warto, ale zdecydowanie trzeba się wybrać. Jesteśmy niemal pewni, że ciekawe opowieści przewodników, jak i niecodzienne aktywności spodobają się wszystkim gościom, niezależnie od wieku. Jeśli tęsknicie za zapachem czy klimatem dawnej wsi, koniecznie tutaj przyjedźcie. Dorośli z nostalgią powspominają “stare, dobre czasy”, a młodsi będą mieli okazję na własne oczy przekonać się, jak żyli ich przodkowie. Ach, jeszcze jedna kwestia! W cenie biletu najecie się do syta zdrowych produktów, bez konserwantów. Tyle że najpierw musicie je sami przygotować. ; )
Chlebowa Chata – mapa
Chlebowa Chata znajduje się w niewielkiej beskidzkiej wiosce Górki Małe w gminie Brenna.