Wydaje Wam się, że konsole, komputery i smartfony sprawiły, że klasyczne automaty do gry odeszły w zapomnienie? Nic bardziej mylnego! Odwiedziliśmy Interaktywne Muzeum Flipperów „Pinball Station” i przekonaliśmy się, że tradycyjne “maszyny” wciąż cieszą się popularnością. I to nie tylko wśród sentymentalnego starszego pokolenia, ale też nastolatków i dzieciaków.
Szukacie fajnych rzeczy, które można robić w wolnym czasie? Najlepsze pomysły co robić w Warszawie.
Muzeum Flipperów “Pinball Station”
Muzeum Flipperów “Pinball Station” ze standardowym muzeum ma niewiele wspólnego. Oczywiście, możecie przyjść tutaj i potraktować wszystkie te najróżniejsze maszyny do gry jako statyczne eksponaty, przejść obok nich obojętnie, poczytać opisy i wyjść stąd jak gdyby nigdy nic. Zwłaszcza, że jest tutaj kilka “wiekowych” okazów, przy których znajdują się tabliczki z dokładnymi opisami danej maszyny. Ale dajemy sobie rękę uciąć (z całą odpowiedzialnością i świadomością, że wtedy sami wyglądalibyśmy niczym jednoręcy bandyci), iż nie uda się Wam oprzeć zagraniu na tych retro cudeńkach. Kuszą z każdej strony światłem i kolorem. Gwarantujemy, że w “Pinball Station” zapomnicie o stęsknionym w salonie Xboxie czy zatroskanym w sypialni PlayStation.
Najlepsze flippery w “Pinball Station” – TOP 3 by Travel-Mates
Na dobry początek przedstawimy Wam TOP 3 by Travel-Mates, czyli trio naszych flipperowych ulubieńców. Dopiero będąc w “Pinball Station” zdaliśmy sobie sprawę, że tak naprawdę każda z maszyn jest oddzielną przygodą i artystycznym projektem. A do tego perfekcyjnie zaprojektowanym, z najdrobniejszymi szczegółami. Grafiki, detale, przeszkody czy wyrzutnie to prawdziwy majstersztyk. Trudno było wyłowić nam zwycięzców, ostatecznie postawiliśmy trochę na sentymenty, a trochę na naszą miłość do klasyki…
Miejsce 3. – Indiana Jones: The Pinball Adventure (1993 rok)
Zaszczytne podium flipperów otwiera Indiana Jones. Dlaczego wybraliśmy akurat ten automat? Może dlatego, że już z daleka przykuł naszą uwagę? Może dlatego, że czuć było od niego powiew przygody? Może dlatego, że ma dokładnie tyle lat, co Patryk? A może po prostu dlatego, że w dzieciństwie Indiana Jones ciągle gościł na naszych ekranach? Trudno powiedzieć. Zagrajcie, a sami się przekonacie.
Miejsce 2. – The Flintstones (1994 rok)
Na widok automatu The Flintstones niemal synchronicznie krzyknęliśmy “Yabba-Dabba-Doo!”. (#koloryzowane) Nieważne, czy oglądając bajkę, wcielaliście się w rolę Freda, Wilmy, Barneya czy Betty. Grając na tej maszynie, z powrotem poczujecie się jak jaskiniowiec. Znad planszy flippera będą spoglądać na Was nieustannie Flintstonowie i Rubblowie pędzący flintmobilem. Po prostu bajka!
Miejsce 1. – Bord Golf (1932 rok)
Absolutny biały (a właściwie drewniany) kruk w “Pinball Station”. Gdyby ten flipper należał do Waszej rodziny, byłby pewnie pradziadkiem. Albo nawet prapradziadkiem. Jest mocno porysowany, trochę zniszczony, ale za to całkowicie analogowy oraz zdecydowanie najpiękniejszy w całym muzeum. I do tego został wyprodukowany… w dwudziestoleciu międzywojennym. Życzymy mu 100 lat. A jeśli wytrzyma jeszcze 9, to nasze życzenie się spełni.
Muzeum Flipperów – automaty do gry i pozostałe atrakcje
Pokazaliśmy Wam zaledwie kilka automatów do gry, które miały Was zachęcić do wizyty i przywołać sentymenty. Ale to dopiero początek podróży w czasie z Ekipą Travel-Mates! Pewnie teraz zadajecie sobie pytanie: “A co jeśli flippery nie są moją ulubioną rozrywką?”. Oczywiście mamy na to radę! Kilkadziesiąt innych maszyn, które stoją w “Pinball Station” i krzyczą do gości: “Pobaw się ze mną!”.
Jeśli lepiej niż za sterami flippera czujecie się za kierownicą samochodu – proszę bardzo. Hyper Neo Geo 64 pozwoli Wam wcisnąć gaz do dechy bez narażania się na spotkanie z fotoradarem czy stróżami prawa. Na tym automacie możecie trenować ryzykowne manewry drogowe – i to bez żadnych konsekwencji. Patryk po raz pierwszy w życiu rozpędził się w 3 sekundy do setki! (#koloryzowane)
A oto największy żarłok w historii, czyli Pac-Man. Japońska zręcznościówka wygląda bardzo niepozornie, ale wymaga mocnego skupienia i przyzwoitego refleksu. Bieganie po labiryncie pełnym białych kulek i uciekanie przed śmiercionośnymi duchami bywa naprawdę wciągające. Zwłaszcza dla kogoś, kto nie opuści stanowiska gry, dopóki nie pokona przeciwników (patrz wyżej).
No i klasyka gatunku. Mario Bros we własnej osobie. Zaryzykujemy stwierdzenie, że Mario i Luigi to najsłynniejszy duet w świecie gier (poprawcie nas, jeśli się mylimy). Nie da się ukryć, że od czasu powstania tych postaci, świat platformówek poszedł mocno do przodu. Mimo to żadne z nas nie potrafiło przejść obok tej maszyny obojętnie. A niektórym nawet zakręciła się mała łezka w oku…
Interaktywne Muzeum Flipperów to miejsce przyjazne młodym ludziom, jednak w pewnym momencie zauważyliśmy, że Wiolczi zaczyna niebezpiecznie wybierać rozrywki – mówiąc delikatnie – niezbyt pokojowe. A mówiąc wprost: nieco agresywne. Na dobry początek Mortal Kombat. Choć nie do końca potrafiła obsługiwać tę maszynę i wciskała guziki “na oślep”, niespodziewani już za trzecim razem udało jej się pokonać przeciwnika.
Po walce wręcz przyszła pora sięgnąć po broń. I choć była to broń lekka, to zaskakująco pewnie za nią chwyciła. Przeciwnik, którym było nieskończenie wielkie stado dinozaurów, okazał się jednak znacznie bardziej wymagający niż ten z Mortal Kombat. Brak sukcesów sprawił, że Wiolczi szybko się zniechęciła, po czym złożyła broń. Może to i lepiej dla otoczenia…
Na koniec jeszcze małe boksowanie w iście amerykańskim stylu. Ta maszyna okazała się najbardziej wymagająca – aby móc bez problemów sterować przeciwnikiem, trzeba było troszkę potrenować. Nie wiadomo, czy zabrakło umiejętności, czy może cierpliwości… Zacięta walka na rękawice zakończyła się spektakularnym nokautem, który okazał się początkiem końca agresywnych walk w wydaniu Wiolczi.
Na koniec to, co Ekipa Travel-Mates lubi najbardziej, czyli Pong. Niewtajemniczonym wyjaśniamy, że jest to taki interaktywny tenis stołowy. Tylko znacznie mniej dynamiczny, bo zamiast machać rakietą, wystarczy sterować… pokrętłem. Na początek tempo jest zastraszająco wolne, ale potem dynamika zaczyna się zwiększać, aż wreszcie ktoś traci piłkę i punkt. Emocje sięgają zenitu! Mecz we współczesnego Ponga wyrywa nas na dobre z retro atmosfery i jest swego rodzaju pomostem do współczesności. Wyciągamy smartfony, sprawdzamy godzinę i ruszamy do domu. Ale spokojnie, jeszcze na pewno tu wrócimy!
Muzeum automatów do gry – bilety
Wiecie co jest wspaniałe w “Pinball Station”? W cenie jednorazowego biletu mieści się wejściówka oraz gry na wszystkich automatach. Tak, dobrze słyszycie, nie obowiązują tutaj żetony ani monety. Płacicie raz i gracie do woli. Uważajcie, żebyście nie spędzili tutaj całego dnia, kiedy wpadniecie w ferwor gry. Co ciekawe, kiedy się zmęczycie, możecie bez konsekwencji opuścić lokal i wrócić tutaj bez dodatkowych opłat. Wszystko w ramach jednej, całkiem niedrogiej wejściówki. Nieźle, co?
Ceny wejściówek do Muzeum Flipperów przedstawiają się następująco:
- bilet normalny – 49 złotych.
- bilet ulgowy (dla uczniów i studentów z ważną legitymacją) – 43 złote.
- bilet dla dzieci do 12. roku życia – 35 złotych.
- dzieci do lat 4. wchodzą za darmo.
Na 10% zniżki mogą liczyć: posiadacze Karty Dużej Rodziny, niepełnosprawni, honorowi dawcy krwi.
Muzeum Flipperów – godziny otwarcia
Muzeum Flipperów otwarte jest codziennie:
- od poniedziałku do czwartku: 12:00-22:00.
- w piątki: 12:00-00:00.
- w soboty: 11:00-00:00.
- w niedziele: 11:00-22:00.
Przez cały ten czas wizytę w muzeum możecie umilić sobie zakupionymi w barze napojami i przekąskami, które poda Wam miła, uśmiechnięta obsługa.
“Pinball Station” – czas zwiedzania
Muzeum Flipperów nie oferuje standardowego zwiedzania. Po prostu wchodzicie i gracie. Tak jak wspomnieliśmy wyżej – płacicie za wejściówkę raz i możecie korzystać ze wszystkich maszyn aż do zamknięcia lokalu. To Wy decydujecie więc, ile czasu potrwa zwiedzanie. Biorąc pod uwagę godziny otwarcia, najdłuższa jednorazowa wizyta może trwać… nawet 13 godzin.
Muzeum Flipperów “Pinball Station” – dojazd
Interaktywne Muzeum Flipperów “Pinball Station” znajduje się przy ul. Kolejowej 8A na warszawskiej Woli.
- Tradycyjnie zachęcamy do ekologicznych wycieczek pieszych i rowerowych – muzeum znajduje się około 3,5 km od centrum Warszawy (45 minut spacerem lub 15 jednośladem).
- W pobliżu znajdują się przystanki autobusowe: Karolkowa, Rondo Daszyńskiego, Plac Zawiszy.
- Jeśli chcecie przyjechać tramwajem – najbliżej będziecie mieć z przystanków Rondo Daszyńskiego lub Plac Zawiszy.
- Podróżując metrem, wysiądźcie na stacji Rondo Daszyńskiego – w 10 minut spacerem dostaniecie się do “Pinball Station”.
- Zdecydowałeś się na podróż pociągiem? Muzeum leży rzut beretem od stacji Warszawa Główna.
- Informacja dla przyjeżdżających samochodami: Muzeum Flipperów posiada własny, duży, bezpłatny parking przed wejściem do budynku.
Muzeum automatów do gry – ciekawostki i wskazówki
- Interaktywne Muzeum Fipperów “Pinball Station” w Warszawie założyło dwóch pasjonatów wszelkiego rodzaju “maszyn do gry”. Startowali z kolekcją 30 eksponatów, obecnie mają ich grupo ponad 100.
- Czy wiecie, że flippery z “Pinball Station” wyjeżdżają w delegacje? Jeśli chcielibyście wynająć sobie jeden z automatów do gry na event prywatny lub służbowy, właściciele muzeum służą pomocą.
- Zastanawialiście się w ogóle kiedyś skąd nazwa “jednoręki bandyta”? My wiemy i zaraz Wam powiemy! Należy zacząć od tego, że jedne z pierwszych automatów do gry były wyposażone w dźwignię, która obracała bębnami maszyny. Niektórym przypominała ona rękę. Po drugie, gracze znacznie częściej tracili zainwestowane pieniądze niż zyskiwali, przez co czuli się oszukiwani przez nieszczęsną maszynę. To właśnie dlatego zaczęli nazywać automaty “jednorękimi bandytami”.
Muzeum Flipperów – opinie
- Patrix – 8/10. Bardzo mi się podobało w tym miejscu! Oprócz wielu flipperów, na których miałem okazję zagrać, “muzeum” było świetną okazją, aby przypomnieć mi gry z dzieciństwa! Sporo czasu spędziłem próbując przejść Donkey Kong, Mortal Kombat czy Space Space Invaders na kultowych automatach. Do tego raz kupujecie wejściówkę i gracie ile chcecie! Fajowo! Jest też bar z różnymi napojami i przekąskami. Dwa małe minus: pierwszy z powodu kilku niedziałających maszyn, a drugi: z powodu przeklinającej obsługi. Tak czy inaczej – bardzo polecam tą atrakcję!
- Wiolczix – 8/10. To miejsce obudziło we mnie uśpionego ducha rywalizacji (głównie z samą sobą, a właściwie automatem, ale jednak). Żaden ze mnie gracz, tymczasem wcale się tutaj nie nudziłam (wręcz przeciągałam wizytę, Patryk może potwierdzić). Jeśli chodzi o same maszyny – nigdy nie pomyślałabym, że mogą być tak różnorodne. Każdy flipper to inna “okładka”, autorski design i odrębna historia. Choć najfajniej grało mi się w bardziej nowoczesnego Ponga, to z łezką w oku postrzelałam do kaczek i nakarmiłam Pac-Mana. Minus za to, że część maszyn nie działała (ale spokojnie, nie było ich dużo).
“Pinball Station” – najczęściej zadawane pytania
Jakie automaty do gry znajdują się w Muzeum Flipperów w Warszawie?
W Muzeum Flipperów w Warszawie znajdziecie ponad 100 automatów typu pinball oraz kilkadziesiąt gier wideo. Najstarszy eksponat pochodzi z 1932 roku, a najnowszy – z 2019. Każda z “maszyn” zabierze Was w inny, wirtualny świat.
Muzeum Flipperów “Pinball Station” w Warszawie – cennik?
Bilety do Interaktywnego Muzeum Flipperów “Pinball Station” w Warszawie kosztują odpowiednio 35 złotych (dzieci do 12. roku życia), 43 złote (starsi uczniowie i studenci) oraz 49 złotych (dorośli). Dzieci do lat 4. wchodzą z darmo. Zakup biletu jednorazowego upoważnia do wstępu na teren muzeum przez cały dzień oraz gry na wszystkich automatach (nie obowiązują monety ani żetony).
Czy warto pójść do Muzeum Flipperów w Warszawie?
Oczywiście, że warto pójść do “Pinball Station”. I to nie tylko po to, żeby pograć w gierki, ale także podziwiać ogromny talent artystyczny twórców flipperów. Wizyta w muzeum jest idealnym, nieszablonowym pomysłem na spędzenie wolnego czasu ze znajomymi i rodziną.
Muzeum Flipperów “Pinball Station” – mapa
Muzeum Flipperów znajduje się na warszawskiej Woli.