Puszczaliście kiedyś lampiony? A czy wiecie, że my, Europejczycy, zaczerpnęliśmy tę tradycję od Azjatów? Będąc w Tajwanie, postanowiliśmy zobaczyć, jak wygląda ona “u źródeł”. Przedstawiamy Wam niewielkie tajwańskie miasteczko, Shifen, które z ośrodka przemysłowego zamieniło się w miejsce do spełniania życzeń.
Azja to kontynent geograficznych kontrastów. Zobacz najlepsze atrakcje Tajwanu!
Shifen – miasteczko lampionów na Tajwanie – zdjęcia
Ze względu na to, że tradycja puszczania lampionów w Shifen ma w sobie coś magicznego, zaczniemy naszą opowieść nieco baśniowo. Dawno, dawno temu (no, może nie tak dawno, bo w 1918 roku) w tajwańskiej dolinie Pingxi wybudowano linię kolejową, która umożliwiała transport węgla z tutejszych kopalń. Dało to możliwość rozwoju małym okolicznym miasteczkom. Jednym z nich było Shifen.
Przodkowie znacznej części Tajwańczyków wywodzili się z chińskiej prowincji Fuijan, gdzie tradycja wypuszczania lampionów w powietrze istniała od lat. Górnicy z Pingxi wykorzystywali je, aby z oddali informować swoje rodziny, że są bezpieczni. Na początku lat 70. XX wieku zakończono wydobycie węgla w tym rejonie. Mieszkańcy Shifen musieli zacząć radzić sobie w inny sposób – postanowili wykorzystać dawną tradycję, aby przyciągnąć turystów.
I udało im się! Każdego dnia do miasteczka, które z pewnością nie należy do najpiękniejszych na świecie, przybywają setki “marzycieli”, pragnących wysłać swoje życzenie prosto do nieba. My na początku asertywnie dawaliśmy się oprzeć lampionowej pokusie, ale ostatecznie ulegliśmy. Choć dopiero wtedy, kiedy przewodniczka zapewniła nas, że papierowe latarnie nie są tak szkodliwe dla środowiska, jak mogłoby się wydawać. Ale o tym później.
Jeśli chodzi o organizację lampionowego przedsięwzięcia, tym razem nie popisaliśmy się kreatywnością. Przy pomocy kilku kliknięć zarezerwowaliśmy wycieczkę do Shifen na jednym ze znanych międzynarodowych portali turystycznych. Choć staramy się organizować podróże na własną rękę, to kiedy mamy mało czasu, taka opcja jest naprawdę bardzo komfortowa, a przy okazji pozwala zaoszczędzić sporo czasu. A do tego przez cały czas towarzyszy Wam przewodnik, który bywa skarbnicą ciekawostek.
Autokar wycieczkowy podwiózł nas do samych bram Shifen. Nietrudno się zorientować, że jesteście we właściwym miejscu – przy parkingu, na którym zaparkował autobus, znajduje się wieża zegarowa z kolorowym lampionem na szczycie (patrzcie: drugie zdjęcie od góry). Stąd należy udać się na Shifen Old Street – to tutaj, na starych torach kolejowych, gromadzą się tłumy turystów gotowych na spełnianie marzeń.
Aby móc wypuścić lampion, musicie go najpierw zakupić. Nie martwcie się, w Shifen nie brakuje ani punktów sprzedaży, ani asortymentu. Jest popyt, jest podaż. Lampiony nie są drogie – ich cena wynosi około 200-450 dolarów tajwańskich (po przeliczeniu to około 24-54 złote). Przed dokonaniem transakcji musicie podjąć poważną decyzję, a mianowicie wybrać pomiędzy zakupem jednokolorowego lub wielokorowego lampionu. Ten drugi jest odrobinę droższy, ale “spełnia” więcej życzeń z różnych kategorii.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Otóż barwy lampionów nie są przypadkowe. Na czerwonym piszemy życzenia związane ze zdrowiem, spokojem i długim życiem; na żółtym z bogactwem, pieniędzmi i dobrymi zarobkami; na niebieskim z życiem zawodowym, awansami w pracy i powodzeniem w biznesie; na fioletowym z wykształceniem, powodzeniem w egzaminach i sukcesami w nauce; na białym z pomyślną przyszłością, szczęściem i dobrym wyglądem; na pomarańczowym z miłością, małżeństwem i posiadaniem dzieci; na zielonym z sukcesami, spełnieniem marzeń i brakiem chorób oraz nieszczęść; na ciemnoróżowym z przyciągnięciem właściwego partnera, dobrymi relacjami i popularnością; na różowym ze szczęściem, radością i przyjemnościami. Nie wiem, co Wy byście wybrali, ale my postawiliśmy na kolor czerwony. Jak mawiał klasyk: “Jak zdrowie będzie, to wszystko będzie”. Oczywiście mogliśmy poszaleć i wybrać wielobarwny lampion, ale nie chcieliśmy rozmywać jego skuteczności na kilka kategorii. Postawiliśmy więc na intensywną czerwień. Czas pokaże, czy mieliśmy rację.
Po zakupie pora na przygotowanie papierowego dzieła sztuki. Zabawne jest to, że w Shifen na każdym kroku towarzyszy Wam ktoś z obsługi – od sprzedaży, przez wypisywanie życzeń po wypuszczenie lampionu połączone z sesją zdjęciową. Przez cały czas macie osobistych asystentów. Jeden z nich zaprowadzi Was do specjalnie przygotowanych (mocno prowizorycznych) stanowisk do ozdabiania lampionów. Są to proste, metalowe stelaże, do których przyczepia się spinaczami papierowe lampiony. W pakiecie każdy uczestnik zabawy otrzymuje pędzel oraz czarny tusz do kaligrafowania najskrytszych marzeń.
My uwinęliśmy się z wypisywaniem życzeń dosyć szybko. I to nie tylko dlatego, że mamy jasno sprecyzowane marzenia albo jesteśmy nadprzeciętnie konkretni. Po prostu posługujemy się alfabetem łacińskim. Azjaci widoczni wokół nas używają pisma chińskiego, które (według ichniejszego słownika) posiada ponad 47000 znaków. Wiele z nich jest bardzo podobnych, więc możemy się domyślać, że położenie każdej kropki czy kreski ma tutaj kolosalne znaczenie. Nie żeby coś, ale naszym zdaniem łatwiej byłoby przyswoić i posługiwać się egipskimi hieroglifami.
Oczywiście spróbowaliśmy naszych sił w posługiwaniu się pismem chińskim. Wprawdzie poddaliśmy się po dwóch znakach, ale wierzymy, że dzięki temu nadprzyrodzona tajwańska moc, która spełnia marzenia zapisane na lampionach, spojrzy na nas łaskawszym okiem. A tak zupełnie serio – wróćmy na właściwe (nomen omen) tory i dokończmy naszą relację. Kiedy już byliśmy gotowi na wysłanie swojej papierowej latarni do nieba, zgarnęła nas kolejna osoba z obsługi atrakcji i przekazała w ręce profesjonalnego 😉 fotografa.
Ten dołoży wszelkich starań, aby fotorelacja z wypuszczania lampionów była jak najbardziej szczegółowa. Uwierzcie na słowo – będziecie “obfotografowani” z każdej możliwej strony. Serio. Chyba z żadnej atrakcji turystycznej nie mieliśmy aż tylu fotek. Obowiązkowo musicie przyjąć różne pozycje, zrobić wskazane miny, a także pokazać obowiązkowe gesty. No i oczywiście obrócić każdą z czterech stron lampionu w stronę obiektywu. Poczujecie się jak prawdziwi modele. A jeśli nie przepadacie za pozowaniem, to pewnie trochę się nawet zmęczycie.
Ale dzięki tej obszernej sesji fotograficznej dowiecie się, że: życzymy sobie samym “długiego żyćka, żadnych chorób, zera bólków i zdrówka”; nie myślimy tylko o sobie – chcielibyśmy również “Wszystkiego wspaniałego dla Wszystkich!”; umiemy napisać dwa chińskie znaki; “Pozdrawiamy z Tajwanu” tych, którzy nas czytają lub oglądają. Wreszcie sesja na torach się kończy i przychodzi pora, aby odpalić lampion. Dla bezpieczeństwa robi to nasz nieformalny asystent.
Gdy ogień zapłonie, papierowa latarnia zacznie zachowywać się jak klasyczny balon napełniony helem. Możecie jeszcze na chwilkę zatrzymać lampion na ziemi, ale gdy tylko delikatnie go wypuścicie, zacznie powoli wznosić się w powietrze i oddalać. Zaskoczymy Was, ale to nawet całkiem romantyczne, urocze i wzruszające przeżycie. W końcu Wasza papierowa latarnia stanie się zaledwie małym punkcikiem na niebie pełnym innych lampionów. Ekolodzy pewnie do końca nas nie pochwalą, ale magia tej niepozornej atrakcji zostanie z nami na długo.
Patrząc na nasze zdjęcia, może Wam się wydawać, że jak na zwykły dzień w środku tygodnia, małe Shifen jest mocno zatłoczone. Po pierwsze – nie wydaje Wam się. Po drugie – to jeszcze nic w porównaniu do tego, co dzieje się w tym niewielkim miasteczku podczas corocznego The Pingxi Sky Lantern Festival. Odbywa się on “w 15. dzień pierwszego miesiąca księżycowego”. Tysiące turystów (w tym także znani artyści i politycy) nawiedza wówczas region Pingxi i wypuszcza w niebo własne lampiony. Podobno uczestników było tak dużo, że obchody “rozłożono na raty”. Odbywają się one w dwa różne dni, zazwyczaj w dwie soboty najbliższe “prawowitej” dacie festiwalu. Jeden z nich ma miejsce na stacji kolejowej w Shifen, a drugi w Pingxi.
Czy lampiony są ekologiczne?
Pozostaje jeszcze jedna kwestia do poruszenia i rozstrzygnięcia: czy wypuszczane w eter lampiony nie są szkodliwe dla środowiska? Otóż mogą być, ale nie muszą. W Shifen są w sprzedaży ich trzy rodzaje. Niektóre z nich spalają się całkowicie już w powietrzu, dzięki czemu negatywny wpływ na środowisko pozostaje znikomy. Inne wykonane są z bambusa oraz tzw. pulpy drzewnej – te rzeczywiście opadają z powrotem na ziemię, ale ulegają (stosunkowo szybkiemu) rozkładowi. Pierwsze i drugie można z powodzeniem zaliczyć do kategorii eco-friendly.
Ale oczywiście w sprzedaży są także lampiony z tworzyw sztucznych, których rozkład wymaga bardzo długiego czasu. Dla dobra planety zdecydowanie odradzamy ich zakup. Na pocieszenie powtórzymy Wam jednak ciekawostkę, którą “sprzedała nam” Pani Przewodniczka. Otóż znaczna część lampionów opadających na ziemię jest zbierana przez mieszkańców okolicznych miejscowości i poddawana recyklingowi. Taki krąg życia. Oczywiście nie robią tego charytatywnie – na zbieraniu i oddawaniu zużytych lampionów mają możliwość dorobić sobie do pensji. Podsumowując: ta tradycja nie jest całkowicie obojętna środowisku, ale nie należy jej całkowicie demonizować.
Shifen – lampiony na Tajwanie – ceny
Za jeden lampion zakupiony w sklepiku w Shifen zapłacicie 200-450 dolarów tajwańskich, czyli około 24-54 złote. W cenie macie produkt oraz pomoc asystenta na każdym etapie wypuszczania papierowej latarni. To naprawdę uczciwa opłata.
Shifen, Tajwan – dojazd
Miasteczko Shifen znajduje się zaledwie 35 kilometrów na wschód od Tajpej (stolicy Tajwanu). Lampiony puszczamy przy Shifen Old Street.
- Autobus. Na przystanku MRT Muzha Station w Tajpej wsiądźcie w autobus linii 795. W 1,5 godziny dojedziecie do Shifen Old Street.
- Pociąg. Z Tajpej dojedźcie do Keelung – zajmie Wam to około 45 minut. W Keelung przesiądźcie się w pociąg do Shifen – po 30 minutach powinniście być u celu.
- Samochód. Z Tajpej do Shifen dojedziecie samochodem w około 40 minut (pod warunkiem, że wybierzecie się w podróż poza godzinami szczytu, w przeciwnym razie przygotujcie się na stanie w korkach). W pobliżu Shifen Old Street znajdziecie parking.
Shifen – ciekawostki i wskazówki
- Poruszanie się po Tajwanie komunikacją publiczną ułatwi Wam karta Easy Card. Doładowujecie ją dowolną kwotą i odbijacie przy wejściu i wyjściu do pojazdu. Dzięki niej nie musicie w kółko kupować jednorazowych biletów.
- Będąc w miasteczku lampionów, nie możecie przegapić okazji do zobaczenia Shifen Waterfall – najpopularniejszej naturalnej atrakcji turystycznej w okolicy. Jest to najsłynniejszy, najczęściej odwiedzany, najszerszy i największy pod względem objętości wody wodospad na Tajwanie. Doprowadzi Was do niego Jingan Bridge – most o długości 128-metrów, na którym możecie sobie zrobić fantastyczne zdjęcia.
- W Shifen nie tylko wypuściliśmy w powietrze swoje życzenia, ale także zjedliśmy jeden z najpyszniejszych deserów w naszej podróżniczej historii – wrap ze słodkim nadzieniem. W środku znajdują się pyszne lody, zmielone orzeszki oraz odrobina świeżej kolendry. Pycha!
Shifen – puszczanie lampionów – opinie
- Patrix – 10/10. Ta atrakcja mnie zachwyciła. Choć nie wierzę w magiczną moc życzeń zapisanych na lampionach, to puszczanie lampiona z zapisanym życzeniem, będąc w mieście lampionów ma w sobie coś magicznego! Bardzo ucieszyło mnie, że lampiony są eco-friendly. Samo miasteczko, choć raczej wygląda obskurnie, to warte jest odwiedzenia. Obowiązkowo zjedzcie również Peanut & Cilantro Ice Cream Roll, czyli deser widoczny na zdjęciu wyżej.
- Wiolczix – 8/10. Nie jestem romantyczką, ale puszczanie lampionów na Tajwanie było wyjątkowym przeżyciem. Cały proces ma w sobie coś uroczego. Nawet jeśli nie wierzycie w nadprzyrodzoną moc spełniania marzeń przez papierowe latarnie, to i tak wypisywanie życzeń oraz wypuszczanie własnych “dzieł sztuki” w powietrze jest magiczne. Czy środowisko przy tym nie cierpi? Zapewniono nas, że nie aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. My ufamy w tym temacie lokalnej przewodniczce, a Wy zdecydujcie sami w zgodzie z własnymi ekosumieniami.
Shifen, Tajwan – najczęściej zadawane pytania
Czy warto odwiedzić Shifen?
Tak, zdecydowanie warto odwiedzić miasteczko Shifen w Tajwanie. Największą atrakcją turystyczną jest tutaj puszczanie lampionów z życzeniami na torach kolejowych. Tradycja jest tak silna, że miasto co roku organizuje tematyczny festiwal (znany jako The Pingxi Sky Lantern Festival). W pobliżu znajdziecie także najsłynniejszy i największy wodospad Tajwanu oraz stary most o naprawdę imponujących rozmiarach.
Skąd wzięła się nazwa Shifen?
Nazwa Shifen wzięła się od 10 pierwszych rodzin, które zamieszkały w tym regionie Pingxi. Oznacza ona dosłownie „dziesięć porcji”, ponieważ pierwotne 10 mieszkających tu rodzin prosiło o 10 porcji zapasów. Podobne pochodzenie ma nazwa pobliskiego miasteczka Jiufen, co oznacza „dziewięć porcji”.
Ile kosztują lampiony w Shifen?
Cena lampionów w Shifen jest uzależniona od liczby kolorów i materiału, z jakiego jest on wykonany. Jednokolorowe kosztują 200 dolarów tajwańskich (około 24 złote), czterokolorowe – 250 dolarów tajwańskich (około 30 złotych), a ośmiokolorowe – 300 dolarów tajwańskich (około 36 złotych). W sprzedaży są także bardziej ekologiczne lampiony, wykonane z przyjaznych środowisku materiałów – zapłacicie za nie nieco więcej, ale za to przysłużycie się naturze. Kosztują one 450 dolarów tajwańskich (około 54 złote).
W jakich godzinach można puszczać lampiony w Shifen?
Lampiony w Shifen można puszczać całą dobę, nie ma ograniczeń godzinowych, a bramy miasta nie zamykają się przed ciszą nocną. Pamiętajcie jednak, że tutejsze sklepiki są czynne między 9:00 a 19:00. Jeśli więc wybieracie się do Shifen bez własnego lampionu, musicie mieć to na uwadze.
Jak długo lecą / palą się lampiony?
Wypuszczone w niebo lampiony mogą wzbić się na wysokość ponad 300 metrów. Ich lot w górę trwa zwykle od sześciu do dwudziestu minut.
Shifen, Tajwan – mapa
Miasteczko lampionów Shifen leży na północy Tajwanu, w dystrykcie Pingxi.